"Namiastka życia" Prolog: --- Marta Lubicz - kiedyś wesoła piętnastolatka, dusza towarzystwa. Po przeprowadzce nie może się odnaleźć w nowym otoczeniu. Bardzo brakuje jej wsparcia rodziców zajętych własnymi sprawami.--- --- Lidia Lubicz - chce jak najlepiej dla Marty, jednak jest zbyt surowa chcąc ochronić dziewczynę przed złem tego świata. Czuje się niedoceniana, więc całe dnie spędza oglądając TV. --- Leszek Lubicz-kierownik dużej firmy ubezpieczeniowej, który nie ma pojęcia, co się dzieje w domu. Nie dostrzega żadnych problemów żony i córki, myśli, że pieniądze rozwiążą każdy problem. *** Obudziłam się. Po wczorajszej jeździe samochodem bolało mnie dosłownie wszystko. Powoli usiadłam i rozejrzałam się. Gdzie ja jestem? Zaczęłam przypominać sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Pakowanie, przeprowadzka na drugi koniec Simpolski tylko dlatego, że tata znalazł „cudowną”, dobrze płatną pracę…Kłótnie i płacz nie pomogły, musiałam rozstać się z przyjaciółmi. Niby mamy do siebie pisać, ale i tak wiem, że znajomość nie przetrwa tak,jak wakacyjne przyjaźnie. W końcu o mnie zapomną i dalej będą się dobrze bawić beze mnie. A ja zostanę sama w nowej okolicy… Pomyślałam o moim chłopaku(Marku). Na myśl, że spotkamy się dopiero jutro, łzy napłynęły mi do oczu. Nienawidzę taty, że przyjął tą posadę i mamy,która nawet się nie opierała. -Marta, śniadanie!!!- usłyszałam wołanie mamy. Powoli otarłam łzy i poszłam do łazienki, nie spieszyło mi się do nowej szkoły. Jednak w końcu musiałam zejść na dół. -Pa,kochanie - tata szybko pocałował mamę i w drzwiach pomachał do mnie.-Nie będzie dobrze, jeśli pierwszego dnia spóźnię się do pracy. - Marta, ty jeszcze w piżamie? - mama zrobiła wielkie oczy.-Natychmiast się przebierz i jedz, nie możesz się spóźnić do szkoły. -Nie chcę tam iść -Nie wygłupiaj się, na pewno kogoś poznasz. -Akurat - mruknęłam pod nosem idąc do pokoju Gdy zeszłam na śniadanie, mama siedziała i oglądała"Poranek Simowy".Szybko zjadłam płatki i ociągając się wyszłam z domu. Był piękny,piątkowy poranek. Chociaż dopiero kwiecień, było około 20 stopni. Książki i piórnik miały czekać w szkolnej szafce, więc szłam obarczona jedynie kulą w gardle.Przyspieszyłam kroku. Nie chciałam, żeby ktoś widział, jak płaczę. Gdy weszłam do szkoły było 5 minut przed dzwonkiem. Szybko poszłam do łazienki. Była tam tylko jedna niska dziewczyna w jeansach i swetrze, więc bez skrupułów rozryczałam się. Podała mi chusteczkę. - Jestem Karolina - powiedziała. -Marta - wykrztusiłam przez łzy. Zadzwonił dzwonek. Szybko opanowałam się i weszłam do klasy. Jestem w klasie ogólnokształcącej w prywatnej szkole, więc w klasie jest tylko 6uczniów. Okazało się, że chodzę do klasy z Karoliną. Surowo wyglądająca wychowawczyni przedstawiła mnie. Usiadłam z nowo poznaną koleżanką. Szeptem wyjaśniła mi, że w pierwszej ławce siedzi Jakub - niski blondyn, kujon w okularach i Dariusz - bardzo cichy imało interesujący chłopak. Za nami siedział Dawid - nieśmiały, bardzo przystojny brunet i Monika - typowa Barbie. Bardzo szybko zorientowałam się, że Karolina nie jest zbyt lubiana. Na pierwszej przerwie podeszła do nas Monika. -O, Karolina znalazła sobie koleżankę-zaczęła z nas kpić - Znalazła równą sobie! - Zostaw je - Dawid stanął w naszej obronie -Jestem Dawid. -Marta, miło mi. Pomyślałam,że Dawid mógłby być miłym kumplem. Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z Karoliną. Ona odparła, że pierwsze wrażenie nie jest najważniejsze. Na innych przerwach było raczej nieciekawie, rozmawiałam z Karoliną i zastanawiałam się, dlaczego Kuba i Dariusz nie przedstawili się. Szybko wróciłam do domu radosna, że jednak kogoś poznałam i nie było aż tak źle. Od progu przywitała mnie mama. -Kochanie, mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia…
|